Unijna kasa bez mitów

Budżet UE to dokładnie 0,67 euro na obywatela – koszt jednej kawy dziennie.

Jest tzw. budżetem inwestycyjnym – 94% środków wraca do państw członkowskich lub na rzecz wspólnych działań zewnętrznych. Nie ma na świecie drugiego takiego budżetu gdzie tylko 6% przeznaczane jest na koszty administracyjne.

Nigdy nie ma deficytu czy zadłużenia, zwykle zostają nie wydane środki, które … wracają do państw członkowskich.

Jest 44 razy mniejszy niż suma wszystkich budżetów krajów członkowskich. Jego podstawą jest składka poniżej 1% PKB każdego z 27 państw Unii.

Przynosi więcej wartości dodanej niż każde euro wydane z budżetu narodowego.

Wynoszący poniżej 150 mld euro rocznie – budżet UE jest silnym instrumentem pobudzania i zwiększania inwestycji, generowania wzrostu gospodarczego oraz tworzenia nowych miejsc pracy.

Jeśli składka ulegnie zmniejszeniu, jak proponuje bogatsza część Europy – to wg Komisji Europejskiej – budżet skurczy się o ok. 20% w ciągu najbliższych 20 lat. Tymczasem budżety narodowe mają tendencję wzrostową, w 2011 r. – 23 z 27 państw zwiększyło swoje budżety, a w 2012 r. – budżet powiększy 24 z 27 państw.

Środki publiczne z poziomu UE zostałyby w ten sposób przesunięte na poziom narodowy. Czy oznacza to też renacjonalizację polityk unijnych? Na razie Rada (szefowie państw) kreśli coraz ambitniejsze plany przez Unią, nowe strategie pełne wyśrubowanych pułapów ( np. kosztownego ograniczenia emisji CO2) drugą ręką skreślając środki mające temu służyć.

Cele polityczne i gospodarcze negocjowane miesiącami, nawet przegłosowane i opublikowane w pięknej broszurze nie zostaną osiągnięte poprzez zmniejszenie inwestycji na szczeblu wspólnotowym. Czy stara 15 – tka zaciskająca pasa Unii ma rację? Według danych polskiego Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, każde euro zainwestowane w nowych krajach UE przynosi starym krajom – średnio 61 eurocentów zysku w postaci dodatkowego eksportu*. Dla samych Niemiec to oznacza powrót do gospodarki nawet 1 euro i 25 centów**

Komisja Europejska wykazuje, że inwestycje w dziedzinie spójności w okresie 2000-2006 przyniosły dodatkowe 0,7% PKB wzrostu gospodarczego w 2009 r. w całej Unii, a do roku 2025 mogą osiągnąć 4% PKB.

Wyjściem satysfakcjonującym nowych i starych mogą być – środki własne Unii. Pisałam niedawno o podatku od transakcji finansowych (http://2009.salon24.pl/425226,podatek-na-kryzys) mogącym przyczyniać się do wzrostu budżetu, czyniąc go bardziej autonomicznym i stabilnym zarazem. W sytuacji, gdy dojdzie do przyjęcia propozycji Komisji w zakresie systemu środków własnych, składki do budżetu UE mogą się zmniejszyć nawet o połowę.
Negocjacje się toczą. Do końca roku powinny zapaść wiążące decyzje o unijnym budżecie aż do 2020 roku.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg