Tajemnicze wzgórze, czyli historia tzw. „Wysypu”

Wzgórze Gajowe…

Wzgórze Gajowe przez mieszkańców osiedla Gaj i okolic zwane popularnie „wysypem” lub po prostu „górką” znajduje się w południowej części tego osiedla, przy ulicy Bardzkiej. Wzgórze to jest ulubionym miejscem spacerów a ostatnio także grillowania mieszkańców pobliskiego blokowiska. Zimą droga prowadząca na wzgórze jest miejscem, na którym dzieci zjeżdżają na sankach. Płaski kopiec o powierzchni około ośmiu hektarów jest widoczny z daleka dla jadących do Wrocławia od strony Strzelina lub Żórawiny. Górka ta była kiedyś wysypiskiem gruzu, a później śmieci. Od kilkunastu lat co jakiś czas powraca temat urządzenia tu całorocznego stoku narciarskiego, ale jakoś do tej pory nic się w tej sprawie nie ruszyło i „wysyp” cały czas jest zielonym wzgórzem porośniętym trawą i krzakami.

Wzgórze Gajowe od strony ulicy Bardzkiej
Widok od strony zachodniej
Wzgórze Gajowe widziane z drogi do Strzelina

 

Wysokość bezwzględna wzgórza według mapy topograficznej w skali 1:10000 wynosi 145 m n.p.m., należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że kilka lat temu dosypano jeszcze jedną partię gruzu i wzgórze nieco urosło. Na szczycie znajduje się nawet punkt pomiarowy, jednak jak do tej pory nie udało mi się ustalić jaką wysokość tam zmierzono. Wysokość względna wzgórza to z kolei około 15-20 metrów.

Miejsce w którym usypano Wzgórze Gajowe też ma swoją historię. Na długo przed tym, jak zaczęto zwozić tu gruz i śmieci działały tu zakłady chemiczne „Silesia” produkujące min. nawozy sztuczne. Fabryka ta była całkiem sporym zakładem, składała się z kilkunastu różnej wielkości budynków, posiadała także swoją bocznicę kolejową, połączoną z linią prowadzącą do Świdnicy. „Silesię” zamknięto na początku lat trzydziestych, dziś jedyną po niej pozostałością jest ceglany domek na rogu ulic Działkowej i Bardzkiej.Po zamknięciu fabryki wiosną roku 1933, tuż po dojściu Hitlera do władzy, na jej terenie zorganizowano jeden z pierwszych w Niemczech obozów koncentracyjnych – KZ Dürrgoy. Założycielem tego obozu był dowódca SA i policji we Wrocławiu Edmund Heines, okrutny sadysta będący postrachem mieszkańców miasta. Więźniami obozu byli przeciwnicy polityczni nazistów, trafiali oni tu bez żadnych wyroków wytypowani osobiście przez samego Heinesa. Byli wśród nich min. Paul Löbe – socjaldemokrata, były przewodniczący Reichstagu, Karl Mache – były burmistrz oraz były nadprezydent Dolnego Śląska Hermann Lüdemann. Więźniowie byli poddawani rozmaitym torturom wymyślanym nieustannie przez dozorujących ich SA-mannów. Podobno po Wrocławiu krążyło w tym czasie powiedzenie, które na polski można przetłumaczyć tak: Bym milczał, Boże sił dodaj, żebym się nie dostał na Tarnogaj. Zła sława o obozie i warunkach w nim panujących dotarła nawet za granice Niemiec. 10 sierpnia tego samego roku władze nazistowskie zlikwidowały obóz, a więźniów przewieziono do innych obozów na terenie Niemiec. Koniec Heinesa nadszedł niedługo później, został zabity w czasie „nocy długich noży” w roku 1934. Po likwidacji obozu w dawnych pomieszczeniach pofabrycznych i barakach urządzono schronisko dla bezdomnych.Jak już wcześniej zostało wspomniane, w ciągu minionego dziesięciolecia  planowano urządzić tu ośrodek sportów zimowych ze stokiem narciarskim, co ciekawe nie jest to pomysł nowy. Już w roku 1941 powstał projekt utworzenia w tym miejscu wielofunkcyjnego ośrodka sportowego, w miejscu dawnych zabudowań pofabrycznych Niemcy planowali usypać wzgórze o wysokości ponad 33 m (wierzchołek miał mieć wysokość bezwzględną 159 m n.p.m.). Ze wzgórza, które miał się nazywać Silesia-Hügel w kierunku północnym miał rozciągać się stok narciarski o długości 230 m i szerokości 80 m. Od zachodu planowano usypanie toru saneczkowego o długości 330 m, natomiast od strony ulicy Bardzkiej, czyli od wschodu miała powstać skocznia narciarska. Całość kompleksu sportowego miał uzupełniać stadion z boiskiem piłkarskim i trybuną. Projekt ten jednak nie doczekał się realizacji, chyba głównie z powodu wojny i braku środków na realizację tego typu przedsięwzięć.Po wojnie większość zrujnowanych zabudowań dawnej fabryki rozebrano i w roku 1948 decyzją władz miejskich urządzono na wyrównanym terenie jedno z trzech miejsc zbiórki gruzu wywożonego ze zniszczonych dzielnic Wrocławia. Kilka lat później wysypisko gruzu przekształcono w wysypisko śmieci. Wysypisko było eksploatowane do połowy lat siedemdziesiątych, ilość odpadów produkowanych przez wrocławian spowodowała, że urosło ono do całkiem sporych rozmiarów i trzeba było szukać miejsca na nowe składowisko w innych częściach miasta. Wysypisko przy ul. Bardzkiej miało też ciekawy epizod filmowy w roku 1958, jak mówią niektórzy mieszkańcy okolicznych domów to tu Andrzej Wajda nakręcił ostatnią scenę do jednego z najważniejszych filmów w jego karierze – „Popiołu i diamentu” scenę, w której grany przez Zbyszka Cybulskiego Maciek Chełmicki umiera w wyniku postrzału na stercie śmieci. Po zamknięciu wysypiska posypano je warstwą ziemi i wkrótce pokryło się ono zielenią. W latach osiemdziesiątych pasło się tutaj duże stado owiec należące do rodziny greckich imigrantów. Dawne wysypisko nie zostało jednak po zamknięciu zrekultywowane, o czym świadczą badania wykonane w roku 2006, wykazały one, że pod powierzchnia gruntu wciąż zalegają niebezpieczne gazy powstające w wyniku rozkładu odpadków. Ostatnim „wydarzeniem” w historii Wzgórza Gajowego było zwożenie gruzu wydobywanego z innego dawnego gruzowiska – Wzgórza Andersa przy ul. Kamiennej. Gruz wywożono stamtąd ze względu na plany budowy aquaparku. W ten sposób „wysyp” urósł, jak już zostało na wstępie wspomniane, o kilka kolejnych metrów.Pod koniec XX wieku wzgórzem zainteresowali się wrocławscy entomolodzy, dokonali tu wielu ciekawych odkryć. Stwierdzono min. występowanie sześciu rzadkich w Polsce gatunków chrząszczy, wśród nich Melanophthalma maurajest pierwszym stanowiskiem tego gatunku w Polsce, Bruchus brachialisdrugim, z kolei dla Bruchus martinezi stanowisko to jest potwierdzeniem występowania tego chrząszcza w kraju, Bruchus affinis znaleziony został na Dolnym Śląsku po raz pierwszy od XIX wieku, a dla gatunku Spermophagus calystegiae jest to jedyne miejsce występowania na Dolnym Śląsku. Oprócz chrząszczy odkryto też gatunek pająka: Zodarion rubidum, nieznanego do tej pory w PolsceZatem dawna góra śmieci i gruzu ma całkiem duże znaczenie przyrodnicze, a niektórzy naukowcy postulują objęcie jej ochrona prawną.

A to kilka zdjęć ze szczytu wzgórza i dróg do niego prowadzących:
Wejście od strony północnej
To samo wejście w jesiennej mgle
Podejście od południa zimą
Na szczycie
Na szczycie
Na szczycie – widok w kierunku południowym
Szczyt wzgórza
Wzgórze Gajowe jest doskonałym punktem widokowym we Wrocławiu, jednym z lepszych we Wrocławiu pomimo niezbyt imponującej wysokości. Szczególnie ciekawa jest panorama południowych przedmieść Wrocławia i w dalszej perspektywie Przedgórza Sudeckiego i Sudetów. Prawie w każdy pogodny dzień można podziwiać stąd Masyw Ślęży i Góry Sowie, a przy odpowiednich warunkach także inne partie gór  łącznie z Karkonoszami i Masywem Śnieżnika, a niekiedy nawet i Jesionikami.

Poniżej niektóre partie Sudetów sfotografowane przeze mnie podczas moich wizyt na wzgórzu
Masyw Ślęży widziany ze szczytu wzgórza
Widok Raduni a ponad nią w tle Wielka Sowa z wieżą widokową
Chełmiec i Góry Wałbrzyskie
Masyw Śnieżnika
Fragment panoramy Karkonoszy ze Śnieżką
Wieczorny widok w kierunku Ślęży

 

Źródło

Źródło: http://przewodnik-wroclawski.blogspot.com/2012/05/wzgorze-gajowe.html Autor: Przewodnik wrocławski

Author: Piotr Nawrotek

Share This Post On